Menu / szukaj

Rumunia lipiec 2009

4x4 discovery 1 off road Rumunia wyprawy

Rumunia lipiec 2009 krótkie ale fantastyczne wakacje

Samotny wypad do Rumunii i miało być tak miło i przyjemnie tylko my dwoje i bezkresy rumuńskich bezdroży. A ponieważ wyprawa z założenia była spontaniczna i nie do końca zaplanowana więc i trasę ustalaliśmy na bieżąco w trakcie jazdy. Ale czemu nie, można i tak. Rumunia to miejsce gdzie praktycznie w każdej chwili można skręcić w bok zawsze trafi się na coś ciekawego. Brak sztywnego planu wyszedł nam nawet na dobre, udało nam się trafić w miejsca gdzie zorganizowane grupy z reguły nie trafiają. Zastanawiamy się nawet czy mieszkańcy jednej z transylwańskich wiosek nadal zastanawiają się co się stało z parą dziwnych ludzi w tym wielkim samochodzie, którym nie udało się wytłumaczyć, że tam na górze to drogi nie ma :). Po kilku ciekawych dniach zwiedzania Transylwanii, włóczenia się po połoninach, kilku porannych walkach w obronie obozowiska przed miejscowym bydłem rogatym oraz jednej paskudnej burzy z piorunami wjechaliśmy na Transalpinę. To już chyba ostatni rok kiedy można ją było przejechać bez asfaltu. Ilość maszyn i szybkość posuwania się prac godna pozazdroszczenia, budowę naszych autostrad powinniśmy powierzyć Rumunom. Na szczęście większość drogi w górę była jeszcze przyjemnie kamienista. Dotarcie do przełęczy Urdele odbyło się w mgle tak gęstej, że ledwo widzieliśmy koniec maski naszego Discovery i o tym, że jesteśmy na szczycie zorientowaliśmy się tylko po wskazaniach GPS. Mimo to wysiedliśmy z samochodu „podziwiać” widoki. I co nas spotkało na górze? Z naprzeciwka z mlecznych oparów wyłoniły się najpierw światła a potem jeden za drugim samochody, nasi! W tak przedziwnych okolicznościach spotkani Polacy okazali fajną i zgrana grupą, z którą spędziliśmy resztę wyprawy, było naprawdę miło. Rumunia potrafi zaskakiwać.