-
Przejazd przez puszczę pełen jest takich niespodzianek.
-
Jedno z naszych ulubionych miejsc noclegowych, dębowy gaj nad Niemnem.
-
A tak wygląda Grodno w tej mniej nowoczesnej części. Stare kamienice a pomiędzy nimi małe wiejskie domki, nadal zamieszkane, zadbane z pięknymi ogródkami, w środku miasta.
-
Grodno - Może to pompatyczne, może socrealistyczne.... ale fajne.
-
Grodno - Białorusini uwielbiają takie pomniki, gieroje są wszędzie.
-
Grodno - obowiązkowy spacer z Placu Sowieckiego ulicą Sowiecką na Plac Lenina a na koniec oczywiście pyszne tradycyjne jedzenie w karczmie - solanka i bliny i czego więcej można chcieć?
-
Grodno - A to tak na wszelki wypadek jakby ktoś nie wiedział to na pl. Lenina jest taki punkt gdzie można sprawdzić jak daleko do domu - Warszawa 288 km.
-
Grodno - No nie może być Placu Lenina bez Wujka Lenina
-
Grodno -
Dom Elizy Orzeszkowej.
-
Ale co to za przeszkoda dla tych wspaniałych mężczyzn w swych szalejących maszynach.
-
Tak sobie jedziemy, jedziemy a droga coraz bardziej nam zanika.
-
Koniec drogi? Nic bardziej mylnego, pod wysoką trawą ukryte są koleiny. Po prosu nikt tędy dawno nie jechał i natura upomniała się o swoje terytorium.
-
Bajkowy las.
-
Zawsze gdzieś po drodze musi się trafić taki "landszafcik".
-
Ponieważ w przypadku wielu punktów, których szukaliśmy dysponowaliśmy tylko nazwą miejscowości oraz czarno-białym ksero starego zdjęcia pomoc miejscowych bardzo się przydawała.
-
I jest, jest ukryty w polu niemiecki pomnik.
-
Niedaleko niemieckiego pomnika nad brzegiem rzeczki znalazł się także niemiecki bunkier.
-
Ciekawe czy pod tym gruzowiskiem nadal można coś ciekawego znaleźć?
-
Bunkierka.
-
Dowódca sztabu na stanowisku.
-
Wydawałoby się, że wszystko wisi na włosku ale to niemiecka robota, stoi tak sto lat i pewnie jeszcze postoi.
-
Sądząc po rozmiarach jest to niemiecki bunkier sztabowy.
-
Matka Natura nie boi się betonowych ruin bunkrów, strasznie tu a jednocześnie trochę jak w bajce.
-
Piękne są te domki, nieprawda?
-
Szukamy bunkra na starym tatarskim cmentarzu w lesie.
-
Bunkier sztabowy na tatarskim cmentarzu.
-
Wnętrze bunkra sztabowego na tatarskim cmentarzu.
-
Wnętrze bunkra sztabowego na tatarskim cmentarzu.
-
Tego punktu nie było w planie ale pokazał go nam nasz przyjaciel Alek. Ten pomnik na miejscu mogił postawili polskim żołnierzom mieszkańcy wsi. Zbierali fundusze przez kilka lat.
-
Pomnik jest zadbany, są kwiaty i znicze. Nikt go nie niszczy i nikt nikogo nie zmusza, żeby o niego dbał. Ludzie robią to z własnej woli.
-
Alek chociaż nie mówi dobrze po polsku podkreśla, że jest Polakiem. Zaprowadził nas na grób dziadków. A tak właściwie to woli jak się do niego mówi Leszek bo babcia tak go nazywała.
-
Niemiecka mogiła, a tak właściwie nikt nie jest pewien czy nie są tutaj pochowani także żołnierze rosyjscy. Napis jest w obu językach.
-
Nieważne czy Niemiec czy Rosjanin, zginęli w na wojnie i teraz leżą we wspólnej mogile.
-
I nie ważne, że od rana leje deszcz... podróżnicy w czasie nie wymiękają.
-
I kolejna bratska mogiła. Tym razem jest także napis po polsku: TU SĄ POCHOWANI 250 ROSYJSKICH I NIEMIECKICH ŻOŁNIERZY WRZESIEŃ 1915
-
Do niektórych miejsc ciężko tak po prostu samemu trafić. Tą mogiłę też pokazał nam Alek zwany Leszkiem.
-
Ten pomnik też ma swoją ciekawą historię. Po kilku latach zbierania funduszy mieszkańcy zatrudnili architekta i ufundowali w 2013 r. pomnik upamiętniający Powstanie Styczniowe 1863r
-
Pomnik postawiono daleko od głównej drogi ale mieszańcy chcieli, żeby stał w miejscu gdzie toczyły się walki. W kamienie wkuto prawdziwe metalowe kosy.
-
Genialna sprawa, bania nad jeziorem to jest to!
-
I kolejny niemiecki pomnik na wiejskim starym cmentarzu.
-
Kolejny stary cmentarz i niemiecki pomnik z okresu I Wojny Światowej.
-
Podobno za tym mostkiem po drugiej stronie rzeczki nad brzegiem są bunkry... ale wąski coś ten mostek.
-
Lepiej to chyba od razu do wody niż potem bokiem z mostku.
-
Taka mała rzeczka a nas pokonała, mało tego urwaliśmy linę na wyciągarce.
-
Jeden z wielu bunkrów artyleryjskich ustawionych w tym miejscu na linii frontu.
-
Wnętrze bunkra artyleryjskiego.
-
Bunkier artyleryjski przy drodze na Smorgoń.
-
Bunkier artyleryjski w polu. A swoją drogą jest ich tutaj tyle, że rolnik na pewno musi nieźle lawirować pomiędzy nimi traktorem przy oraniu pola.
-
Bunkier artyleryjski. Pomimo, że mieszkańcy wsi dawno zabrali z niego żelazne sklepienie nadal świetnie się trzyma.
-
I nie wiadomo czy te wnętrza są bardziej straszne czy malownicze.
-
Taki mały, że prawie go nie zauważyliśmy.
-
Uraaaaaa!!!! Bunkier zdobyty!!!!
-
Rendżyk nie wjedzie?
-
Bunkry bliżej zabudowań często służyły potem za składziki rolnikom i tak jest do tej pory.
-
Zamek w Krewie, niestety odkąd tutaj byliśmy miesiąc wcześniej zawaliła się kolejna ściana. Wzdłuż tych murów Niemcy w czasie Pierwoj Mirowoj wykopali okopy. Okazało się to zgubne dla samego zamku, który z tego powodu stał się mimowolną ofiarą rosyjskiej artylerii.
-
Ponieważ z przy zamkowych okopów nic nie zostało postanowiliśmy poszukać dwóch bunkrów w zamkowych murach. Z pierwszym poszło w miarę łatwo, miał być w baszcie a wiadomo baszty często jak to w zamkach w rogu były budowane
-
Drugi bunkier na zamku w Krewie znaleźć było trudniej, strop się zupełnie zapadł i zarósł trawą, ledwie go widać.
-
Krewa - Przechodząc przez zamkowy dziedziniec trzeba bardzo uważać. Pełno tu małych bajorek porosłych trawą i pozostałości po pasących się krowach.
-
I to jest to co bardzo lubimy w takich podróżach. Na zamku w Krewie spotkaliśmy historyka, wiele się od niego dowiedzieliśmy.
-
A po dniu pełnym wrażeń uczta u Aleka w domu. Pyszności!!! Gulasz z łosia, kiełbaska z łosia, warzywa prosto z ogródka i domowe przetwory no i oczywiście domowa nalewka. A wszystko to nasz gospodarz zrobił sam!
-
Było i grzybobranie, przywieźliśmy do domu kilka słoiczków marynowanych grzybów.
-
Jak się później okazało takich cmentarzy jest w okolicy wiele, szczególnie po niemieckiej stronie frontu.
-
Na każdym cmentarzu niemieckim stoi krzyż oraz nowa tablica w obu językach.
-
A tego przemiłego starszego Pana spotkaliśmy szukając jednego z cmentarzy. Bez zastanowienia wsiadł do naszego samochodu i pokierował nas na miejsce.
-
I chociaż część betonowych stuletnich krzyży przewrócił czas a mogiły się pozapadały to jest czysto a miejscowi koszą regularnie trawę. Bo przecież nie jest ważne po której stronie walczyli, leżą pochowani właśnie tutaj a miejsce pochówku jest święte. Wiele nazwisk na krzyżach jest polskich.
-
Jeden z przykładów wykorzystania opuszczonych po wojnie bunkrów. Mieszkańcy wsi urządzili tutaj składzik.
-
Niektóre bunkry mają oznaczenia mówiące o roku budowy.
-
No to stanęliśmy na linii umocnień. Pod każdą z tych kępek jest ukryty bunkier
-
Ponieważ linia niemieckich umocnień jakby wchodziła w lasek, którego zapewne 100 lat temu jeszcze nie było, to tak sobie pomyśleliśmy, że mogą się w nim kryć ciekawe miejsca. Wjechaliśmy tam i już po paru metrach stwierdziliśmy, że wygląda to bardzo obiecująco.
-
Dziadku a powiedzcie: te bunkry w lesie to niemieckie.
A pewnie, że niemieckie bo ruskie to tylko w ziemiankach siedziały.
-
Idąc wzdłuż okopów natrafiliśmy na bunkry.
-
Cały las na przestrzeni kilku kilometrów jest dosłownie zryty pozostałościami okopów.
-
Znaleźliśmy też jeden ogromny bunkier, chyba największy jaki tutaj widzieliśmy. Zapewne mieściło się tutaj dowództwo.
-
Całe to zawalisko było kiedyś wnętrzem budowli. Podłoga znajduje się ok. 2 metrów poniżej. A może coś tam jeszcze ciekawego można by było odkopać?
-
Strop grubości ok. 2 metrów, całość wygląda jakby została wysadzona od środka.
-
Idąc przez las trzeba się dobrze przyglądać, czasem trudno w zieloności coś wypatrzyć.
-
Przekraczamy linię okopów.
-
O ten cmentarz nikt nie dba ale też praktycznie nikt w okolicy nie mieszka. Nawet znajdujące się tutaj cywilne groby w większości wyglądają na zapomniane.
-
Większość krzyży jest poprzewracana a groby zarosły. Nie które naszą ślady niedawnego rozkopywania. Najwyraźniej byli tutaj pseudo poszukiwacze skarbów.
-
Aby odnaleźć ten cmentarz musieliśmy poprosić o pomoc. Okazało się, że we wsi koło której się znajduje jest tylko jedna zamieszkała chałupa. Na szczęście właściciel był w domu.
-
W tym kościele w czasie I Wojny Światowej mieścił się niemiecki szpital. Stoi przed nim pomnik upamiętniający te czasy.
-
Za kościołem można w trawie wypatrzyć groby niemieckich oficerów.
-
Alek przez cały nasz pobyt rozpieszczał nas kulinarnie. A oto jedno z przygotowanych przez niego wspaniałych śniadanek. Nie dostaniecie u niego dżemiku i białego serka, śniadanie musi być porządne jak na myśliwego przystało.
-
Uzbierane przez nas grzybki zostały przez Aleka "zasłoikowane" w specjalnie przygotowanej przez niego zalewie. Troszkę się różnią od polskich, nie są tak kwaśne a do zalewy dodaje się mniej octu a więcej cukru.
-
Ten piękny obrazek przedstawiający pogrzeb leśnika namalowała prababcia Aleka w 1939r. Zagraniczni turyści chcieli go odkupić za 1000 dolarów ale Alek nigdy w życiu by go nie sprzedał. Wisi w jadalni na honorowym miejscu i jest to najważniejsza dla niego pamiątka rodzinna.
-
Nasz współtowarzysz Piotr niestety musiał wcześniej wracać do domu ale już zapowiedział, że w przyszłym roku tutaj z nami przyjedzie. Nie mogło oczywiście zabraknąć pamiątkowego zdjęcia z gospodarzem.
-
Alek jest właścicielem trzech takich przesympatycznych psiaków. Nie dość, że piękne to jeszcze bardzo mądre i przyjacielskie. Nikt by pewnie nie pomyślał, że są specjalnie szkolone na polowanie na dziki i mają już na koncie kilka międzynarodowych nagród. Z tą różnicą, że nie tak jak u nas obecnie najczęściej myśliwy sobie siedzi z bronią i czeka aż mu się zwierzynę podgoni. Tutaj tradycja nakazuje chodzić na dzika z psami i nożem jak za dawnych czasów. A co to za rasa... no przecież Łajka!
-
Alek jak każdy myśliwy lubi się chwalić swoimi trofeami. Tego łosia upolował kilka dni przed naszym przyjazdem.
-
A tak wygląda bania w środku, jest tam kamienny piec (prawdziwy, nie z marketu budowlanego) zrobiony przez miejscowego fachowca, którego także mieliśmy okazję poznać. Więcej zdjęć z bani wam nie pokażemy bo mogły by się wydawać niektórym niecenzuralne ale zapewniamy, że jest to fantastyczna sprawa.
-
Dajemy do pieca? Dajemy!!! Temperatura w bani dla nas nieprzyzwyczajonych mieszczuchów to marne 130 stopni. No więcej byśmy chyba nie znieśli
-
Codziennie na godzinę przed powrotem z terenu byliśmy zobowiązani do powiadomienia, że można stawiać banię. Więc zaraz po przyjeździe mała kolacja i wygrzewanie się z obowiązkowymi bukowymi witkami i lodowatym prysznicem a potem duża kolacja.
-
A to atrakcja dla specjalnych gości, można spać na piecu. Spokojnie mieszczą się tam dwie osoby. My już mamy rezerwację i wszystko wskazuje na to, że już w Sylwestra będziemy mogli wypróbować.
-
Jest tak pięknie i cicho, że nawet przyszło nam do głowy, żeby taki chutor sobie kupić... kto wie może....
-
Wyruszamy dalej zaopatrzeni we wskazówki na drogę, domowe grzybki i kiełbasę z łosia, która będzie przez parę następnych dni dojrzewać powieszona w samochodzie pod sufitem.
-
Pamiątkowe zdjęcie przed wyruszeniem w drogę
-
Ze wszystkimi trzeba się pożeganać.
-
Kolejny niemiecki pomnik na wiejskim cmentarzu. Z grobów, które się nie zachowały pozbierano krzyże i ustawiono pod pomnikiem.
-
Niestety czas robi swoje i betonowe konstrukcje powoli rozpadają się. Przed wejściem znaleźliśmy część napisu i po dopasowaniu go w odpowiednie miejsce udało nam się odczytać rok budowy 1917.
-
Jeden z bunkrów pomocniczych za linią frontu. Mieścił się tutaj wojskowy magazyn.
-
Kolejny bunkier pomocniczy przy drodze do jednej z wsi.
-
Sądząc po ozdobnym napisie przechowywano tutaj warzywa i owoce.
-
Zawsze kiedy się widzi takie zarośnięte okopy warto się troszkę wzdłuż nich przejść bo niemal na pewno zaprowadzą w ciekawe miejsce.
-
Pięknie zdobiony bunkier, w którym mieściła się niemiecka kuchnia polowa.
-
No i faktycznie okopy zaprowadziły nas do kolejnego bunkra.
-
Na zdjęciu niestety dokładnie nie widać ale od kuchni sieć okopów prowadzi do dużych jam/ziemianek zapewne kiedyś przykrytych drewnianym stropem. Tam mieściły się jadalnie dla żołnierzy.
-
Kolejny niemiecki cmentarz w lesie koło jednej z wiosek.
-
A tutaj niemiecka mogiła zbiorowa. Walki w tej okolicy musiały być wyjątkowo ciężkie ponieważ Niemcy z reguły chowali poległych w osobnych dobrze opisanych grobach.
-
Ależ te wsie są urocze!
-
Ten dom został oznaczony gwiazdą a to znaczy, że mieszkał w nim bohater wojenny lub prosty żołnierz. Bo tutaj każdy żołnierz to bohater.
-
Kolejny leśny niemiecki cmentarz. Jednak na tym znaleźliśmy dużo grobów oficerskich.
-
Na grobach prostych szeregowych leżą zwykłe betonowe krzyże. Widok takich rzędów mogił robi wrażenie. A tak na marginesie to spotkaliśmy jak pytaliśmy o drogę we wsi staruszkę, która nam opowiedziała, że jej ojciec był jedną z osób, które te krzyże robiły. I co ciekawe mówiła, że na zlecenie Polaków.
-
Zdobyty!!!
-
Linia dobrze zachowanych kilku bunkrów znajduje się na wzgórzu skąd roztacza się widok na całą okolicę. Praktycznie twierdza nie do zdobycia.
-
A to już linia obrony niemieckiej w okolicach jeziora Narocz. Nie przypuszczaliśmy, że uda nam się tak daleko dojechać.
-
Okopy tutaj są głębokie i dobrze zachowane. W niektórych stoją betonowe stanowiska dowodzenia.
-
Cel! Pal! Nie no do Rendżyka nigdy w życiu! Odmawiam wykonania rozkazu, możecie mnie zastrzelić!
-
W oddali widać jezioro Narocz oraz kilka odkopanych mniejszych bunkrów. Obecnie trwają tutaj prace wykopaliskowe.
-
Zachodzi słoneczko, czas szukać miejsca na nocleg.
-
Po drodze na miejsce noclegowe wstąpiliśmy jeszcze na jeden cmentarz z niemieckim pomnikiem. Chodzenie po ciemku po cmentarzu może jednak przyprawić o dreszczyk. Szczególnie kiedy nagle w świetle latarki zobaczy się nad sobą szykującego się do nalotu wielkiego orła.
-
Nocleg nad rzeką Wilią w okolicach Smorgoni. Stanowiła ona tutaj linię frontu.
-
Planujemy trasę na następny dzień. A przy okazji ogromne podziękowania dla Podróżnicy.Eu za wsparcie merytoryczne w kwestii odpowiednie sprzętu i dobrych map na Garmina. Dzięki wam jedziemy dalej.
-
Kompleks pamięci Pierwoj Mirowoj w Smorgoni.
-
W Smorgoni natrafiliśmy także na taką mogiłę: NIEZNANI ŻOŁNIERZE WOJSKA POLSKIEGO POLEGLI W 1920 ROKU
-
Mogiła rosyjskich sałdatów na wiejskim cmentarzu. Zachowało się tylko kilka kamieni.
-
Przewrócony bunkier przy drodze.
-
Jeden z kilku chramów, które podczas wojny znalazły się dokładnie na linii ostrzału artyleryjskiego. Oprócz tego stojącego w centrum Smorgoni reszty nigdy nie odbudowano.
-
Duży bunkier sztabowy w centrum wsi.
-
Tutaj miejscowi urządzili skład materiałów budowlanych, widać też pomieszczenia zaadaptowane do nocowania.
-
Dojeżdżamy do podejrzanej górki, którą wypatrzyliśmy z drogi.
-
Tutaj też zaprowadziło nas niejasne przeczucie, że ta górka w polu pod lasem jest podejrzana.
-
Bunkier jest blisko wioski i dlatego zniknął z niego metalowy strop. Pewnie został gdzieś daszkiem od kurnika lub piwniczki.
-
Mogiła rosyjska w polu przy drodze.
-
Jeden z przykładów zastosowania w gospodarstwie metalowego stropu wymontowanego z bunkra.
-
Ten bunkier też po wojnie rolnicy zaadaptowali do swoich potrzeb.
-
Tutaj musiały się toczyć zaciekłe walki pod ciężkim ostrzałem. Takich bunkrów na tym polu stoi ponad 20.
-
Jeden z niemieckich bunkrów artyleryjskich skierowanych w stronę linii frontu.
-
Bunkier artyleryjski w środku. Są to nieduże stanowiska ogniowe ale za to jest ich tutaj wiele
-
Jedna ze zbiorowych mogił rosyjskich w środku wsi.
-
Te dwa krzyże prawosławny i katolicki zostały postawione z inicjatywy dyrektora miejscowego gimnazjum w miejscu rosyjskiego pochówku. Niestety jak nam opowiedział dziadek, za którego chałupą stoją, po rozpadzie Związku Radzieckiego szkołę zlikwidowano i zabrakło opiekuna. Teraz on stara się dbać o to miejsce. Kilkanaście lat temu jeden z sąsiadów nie miał czy palić w bimbrowni więc krzyże porąbał i zabrał. Dziadek zrobił nowe drewniane ale bardzo chciałby postawić metalowe. Niestety brak mu na to funduszy. Jeżeli się uda będziemy się starać pomóc mu w realizacji tego marzenia.
-
Bunkrowa przybudówka do stodoły.
-
Bunkrowa piwniczka.
-
Bunkrowy składzik na podwórku.
-
Czasem tak jak tutaj po rosyjskich mogiłach pozostały tylko późniejsze pamiątkowe krzyże. Niestety podczas budowy drogi miejsce zachronienia zostało zniszczone.
-
Widać, że zrobili to miejscowi, żeby oddać cześć gierojom.
-
Bunkrowa drewutnia.
-
Kolejna rosyjska mogiłą przy drodze do wisi w owocowym sadzie.
-
Nie stać było mieszkańców na pomnik ale zrobili co mogli, żeby upamiętnić to miejsce.
-
Z tym oraz następnym w tej wsi krzyżem wiąże się ciekawa historia. Otóż pod koniec II Wojny Światowej stacjonowali tutaj Niemcy pod dowództwem oficera, który brał udział także w I wojnie. I on sobie przypomniał, że w tych właśnie miejscach są pochowani rosyjscy żołnierze. To z jego inicjatywy postawiono tutaj krzyż.
-
Białoruska sztuka ludowa ;-)
-
Drugi krzyż z kapliczką ufundowany przez niemieckiego oficera.
-
Na krzyżu nadal można odczytać 1945r.
-
Na krzyżu nadal można odczytać 1945r.